wtorek, 21 stycznia 2014

STOP KONSERWANTOM - wyzwanie

Dzień dobry.
Dawno mnie nie było, ale jesienią rozpoczął się okres przeziębień i czas wolny był towarem deficytowym.
Byliśmy przygotowani na zwiększenie się ilości infekcji u naszych dzieci w związku z przedszkolem Starszaka. Jednak to co się działo od października zwyczajnie nas poraziło.
Hartowanie poprzez ruch na świeżym powietrzu, pojenie wodą zamiast kupnymi sokami i podawanie warzyw i owoców na nic się zdało. Przynajmniej do takich doszliśmy wniosków na początku. Jednak później przyszło otrzeźwienie. Jak to? Czyli cały system budowania odporności oparliśmy na błędach? Co w takim razie jest nie tak? Zrobiliśmy chłopakom morfologię i okazało się, że wszystko jest ok. Wybraliśmy się do alergologa. Dostali leczenie bez żadnych testów. Żadnych. Podobnie u laryngologa. Stwierdził przerośnięte migdały i znów przepisał lekarstwa. Zastanawiamy się czy taka duża ilość lekarstw u małych dzieci to dobry pomysł. 
I po co to wszystko? Każdy lek składa się z substancji czynnej i substancji pomocniczych. A tych jest wiele i zazwyczaj są one szkodliwe dla zdrowia. Każdy lekarz przepisuje litanię lekarstw, a na nasze uwagi, że może najpierw należałoby zrobić badania i dopiero wdrażać leczenie - patrzą na nas jak na kosmitów. Chcemy podnieść odporność naszych dzieci, ale ta ilość lekarstw nas przeraża. Z tego powodu postanowiliśmy skupić się na jedzeniu.
Powszechnie wiadomo, że jakość spożywanych przez nas pokarmów uległa diametralnej zmianie przez ostatnie dziesięciolecia. I cały czas zastanawiamy się jak działają na nas konserwanty dodawane niemal do każdego produktu spożywczego.
Chcemy tę ilość zminimalizować. Szczerze mówiąc na początku pomyślałam, że taka rewolucja nie przekona mojego męża. Tymczasem on uznał, że jest to świetny pomysł i na ostatnich zakupach czytał wszystkie etykiety produktów, które do tej pory kupowaliśmy. Okazało się, że większość z nich odpada. 
W nowy rok weszliśmy z wyzwaniem - STOP KONSERWANTOM.
Na szczęście mamy własny ogródek, robiłam przetwory - więc nie zginiemy z głodu. Chleb już od kilku lat wypiekam sama. Mamy jajka od kurki wolno biegającej i wędliny oraz mięso z pewnego źródła (czyt. nie ma dodatku konserwantów). Problemem były dodatki do dań i oczywiście lekarstwa. 
Celem wyzwania jest zdrowie naszej rodziny, a więc pozbycie się większości lekarstw z naszej apteczki.
Nasze próby będziemy relacjonować na bieżąco.

Moi drodzy.
W tym Nowym Roku życzę Wam dużo zdrowia i czasu aby o nie zadbać.
Ściskam i pozdrawiam :)

 

 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz